Byliście tu:)

poniedziałek, 25 maja 2015

Trochę decou dla odmiany i mała zabawa

Mam jakieś frywolitkowe niedokończone drobiazgi, bo dużo nowych nitek się u mnie pojawiło, jednak zeszły tydzień w ogóle nie sprzyjał robótkom, ponieważ wracałam niemal dzień w dzień bardzo późno, a potem do północy trzeba było myć gary, sprzątać...

Miałam jednak w ciągu minionych kilkunastu dni dwa zamówionka dla miłych kobietek. 
Pierwsza skrzyneczka dla pewnej Zosi. Oj, nerwów mnie kosztowała! Po ozdobieniu musiałam zdzierać wszystko do "żywego". Miałam mało czasu, kolejne warstwy suszyłąm suszarką, skupić się nie mogłam, bo bałagan był w domu niemiłosierny, więc na efekty nie trzeba było długo czekać. To, co wyszło, wyglądało okropnie. A w domu tylko drobny papier ścierny... Z pomocą przyszedł mąż. Ok. 2.00 w nocy wreszcie mogłam spokojnie zasnąć. Obdarowana była zadowolona.







Na tę skrzyneczkę miałam trochę więcej czasu, więc mogła w miarę spokojnie schnąć. Tu więcej pracy, bo trzeba było odkręcać metalowe uchwyty, więcej zakamarków. Obdarowana również zadowolona. Zrobiłam jej też mały album ze zdjęciami, tylko, chorobcia, fotki nie zdążyłam cyknąć.
Za to skrzyneczka obfocona z każdej strony:)








Teraz na warsztacie zamówione kompleciki, więc musi się coś robótkowego zadziać, zbliża się też finał Truskawkowej Wymianki u Modrak.

Mam dla Was propozycję zabawy :) Dawno nic takiego się tu nie działo. W związku z tym, że niedługo (mam nadzieję, bo liczba komentujących spadła drastycznie) padnie okrągły komentarz, chciałabym obdarować autorkę tegoż, a i jeszcze drugą osobę, która poda mi tę liczbę. Któy to może być komentarz? Bloga prowadzę już ponad 4 (! jak to zleciało) lata :) i to jest pewna wskazówka, bo przecież nie każę Wam liczyć :)

Życzę Wam udanego tygodnia!



środa, 13 maja 2015

Suwaki, suwaczki :)

Nie było mnie znów długo, ale to dlatego, że właściwie nie bardzo miałam co pokazać. Jakoś nie po drodze było mi z robótkami, ciągle inne rzeczy wciskały się na pierwszy plan. Coś tam czeka na wykończenie, więc wkrótce będzie i co pokazać.

Jeśli zaś chodzi o suwaczki, to wiecie, że je lubię:) Długo zastanawiałam się, jak zaprezentować się w Szufladowym wyzwaniu. Miałam nawet pomysł, żeby pokazać naszyjnik, który wykonałam wcześniej jako pokazowy materiał na warsztaty i wystawę, ale w końcu się rozmyśliłam.

Mając mnóstwo frywolitkowych elementów, które często powstają jako próbki nowych nici lub w ramach wykorzystania resztek nici na czółenkach, a także bazę z suwaka, która kiedyś miała być naszyjnikiem, stworzyłam wiosenną broszkę. 





A fotek jej napstrykałam ze 40 :) Wykończona jest skórką ekologiczną.
A skoro wyciągnęłam z szufladki ten suwak, to zgłaszam broszkę do wyzwania:


Przy okazji pokażę też naszyjnik, o którym wspominałam na początku.Może jest mało fotogeniczny, ale naprawdę ciekawie prezentuje się na "ludziu" :)




Niedawno zostałam zaskoczona przez kuzynkę moich dzieci. Czasem przyjeżdża w odwiedziny do babci i bawi się z dzieciakami, zwraca więc uwagę na to, co robię. Przyszła któregoś dnia z ekwipunkiem (kuferek z kredkami i innymi materiałąmi do tworzenia) i oświadczyła (tak, właśnie oświadczyła), że ona "zrobi taki koszyk na konkurs". Mówiąc, patrzyłą na zrobiony przeze mnie koszyczek do święconki z wikliny papierowej. Co ciekawe, dziewczynka ma 8 lat :) Stanęłam w obliczu wyzwania, ponieważ byłąm akurat zawalona robotą w domu. Oczywiście szkoda mi było zmarnować zapał dziecka. Pokazałam jej zatem, jak należy kręcić rurki z gazet, po cichu licząc na to, że się zniechęci i wpadnie na jakiś inny pomysł. Gdzie tam! Pokazałam różne sposoby, ona wybrała ten, który jej pasuje i wytrwale pracowała... Ja wróciłąm do swoich zajęć, a ona kręciła. Pokazywała mi tylko do akceptacji rureczki, ciesząc się, że wychodzą coraz lepiej :) Nakręciła całkiem sporo, potem pokazałam jej jak się maluje. Miałyśmy obie łapki całe w farbie, ale ile satysfakcji! I to wszystko udało się w ciągu jednego dnia. Za dwa dni znów się spotkałyśmy. Tym razem pokazałam małej, jak się wyplata. Natalia podeszła do tematu z ogromną starannością. Pełen podziw :) Koszyk wyszedł naprawdę fajny. Cieszę się, że udało się jej samodzielnie wykonać taką pracę. Biorąc pod uwagę wiek, nie każde dziecko jest w stanie przez tyle godzin poświęcić się jednej pracy. Co więcej, pokazałam jej, jak się robi kwiaty z krepiny. To zajęcie mniej się jej podobało (trudności z okręcaniem drucików), ale kwiatki wyszły.





Te akurat ja robiłam, podarowałam mojej kochanej uczennicy bukiecik. Trzymam mocno kciuki za powodzenie w konkursie, choć ona obawiała się, że ktoś może pomyśleć, iż sama tego nie robiła. 



Przy okazji ozdobiłyśmy pudełeczko Natalki na różne dziewczęce przydasie. Świetna zabawa :)



Za cierpliwość podczas czytania posta poczęstujcie się chlebusiem domowej roboty. Często ostatnio go piekę, bo staram się mieć zawsze drożdże w lodówce, a każdemu smakuje taki wypiek w postaci ogromnego bochna:) 

Miłego dnia!